Galeria Pod Chmurką / Open Air Gallery

wtorek, 26 czerwca 2012

Opowieść o nostalgii...

Oto Kazimierz Dolny widziany okiem nastolatki. Trzecia klasa liceum. Plener malarski. Jedna z niewielu prac w moich zbiorach z tamtego okresu;)
Dziś pobudka o 4 rano. Grupa 26 zapaleńców kopiować będzie ze mną wielkich malarzy:
Chagall
Gauguin
Van Gogh
Picasso
Kahlo

Miejsce: Janowiec...ale nostalgiczna wycieczka po Kazimierzu obowiązkowa... zamierzam tam kogoś uwolnić;)

Miłego;)

sobota, 23 czerwca 2012

Opowieść o tym, że razem łatwiej!

Jeśli się jest dziwolągiem, dobrze jest iść przez życie z innym dziwolągiem.

Mamy zatem lisa i kota za Baby przebranych, co pod osłoną nocy dają drugą szansę.






Kot z czerwoną rybką w wersji drewnianej i papierowej
















Lis z gęsią prezentuje się następująco.
















I wreszcie razem, bo razem łatwiej;)




Wysokość figurek: 15 cm

Dobrej niedzieli!
Opowieść o Gryczanym

Tak. Postanowiłam, że trzeci konik będzie biały, jak pola Gryki.

Powtarzam kolejny raz, że każde spotkanie z drugim człowiekiem jest inspiracją do dalszych działań. Kocham ja ludowość. Kocham twórców ludowych. Kocham zabobon z religią pomieszany.

Dostałam do przeczytania artykuł
PACIERZE SZCZYPAWKI autorstwa Jacka Olędzkiego. Helena Szczypawka - Ptaszyńska cudna rzeźbiarka mówi, że białych koni nie lubi...
 "Bo już one taką grykę mają na sobie (gryka w kulturze chłopskiej jest symbolem nędzy i niedostatku) W pańszczyźnianych czasach i później chłopi wypiekali chleb nie z żyta, lecz z gryki"

Odczarować chcę Helenie tę biel....

Dobrej nocy...

wtorek, 19 czerwca 2012

Opowieść o Karym

Przez gospodarstwo dziadka przewinęło się kilka koni. Najbardziej zapamiętałam "Gniadego". Był szeroki w kłębie. Miał krótkie nogi i ogon niemal do ziemi. Koń idealny. Do pracy w polu. Gniady był łagodnym staruszkiem. Wtedy dziadek kupił młodego "Karego". Szczupły o długich wierzgających bezładnie nogach. Wydawało mi się, że biega bokiem patrząc do tyłu. Nie w głowie mu była praca w polu. Dziadek bywał na niego zły. Złorzeczył mu półgębkiem. Ściągał lejce z całych sił. Papieros zwisał z kącika ust. Gniady i Kary w jednym zaprzęgu, byli wyjątkowo niekompatybilni. Gniadego lubiłam za łagodność. Karego polubiłam, bo był wariat. Słońce lubiło czarną sierść karego. Dziadek go kochał;)

Wymiary figurki:

wysokość 10cm
długość 23,5 cm
szerokość 2,5 cm

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Opowieść o genezie 

Na początek inspiracja 

1. Zdjęcie przedstawiające poręcz czerwonego krzesła wystającą zza stołu, zobaczyłam TU.

2. Zdjęcie objawiło mi konika. Narysowałam go i napisałam taką oto krótką opowieść:
"Złote jabłka jeszcze nie dojrzały. Spragniony konik zanurzył pysk w zimnej wodzie. Zamknął oczy, jak czynimy to kiedy nam coś wyjątkowo smakuje. Kiedy wrócił, opowiedział wszystkim o czarodziejskim strumieniu, w którym na próżno szukać odbicia.



3. Konik ewoluował zgodnie z teorią "mielenia tematu";)



















4. Minęły miesiące. Pomyślałam, że drewniany konik własnego projektu, to byłoby coś;)
Nakreśliłam projekt i posłałam do Czarów z Drewna.
Wiedziałam, czułam, że będzie cudnie;)







5. Przyjechały. Drżącą ręką rozprułam paczkę i po kolei wyjmowałam swoje cuda. Kolejne bazy do Bab Lal, ptaszki (projektu Czarów) i wreszcie...koniki. Zapachniało drzewem...












6. Tak oto powstał... mój pierwszy drewniany konik;)











7. Kiedy byłam całkiem mała... mieliśmy wodę z własnej, głębinowej studni. Na zewnątrz domu był kran przeznaczony do ogrodowego węża. Obok kranu wisiał obity blaszany kubek koloru czerwonego. Odkręcałam kurek . W kubku lodowata woda.  W wodzie odbite niebo. Na niebie smuga kondensacyjna. 



8. Ja i on. Mamy coś wspólnego. Kiedy pijemy zimną wodę... zamykamy oczy!

Dobrej nocy;)

wtorek, 12 czerwca 2012

Opowieść o rycerskich splotach


Rycerze trwonią czas na drobne potyczki, kiedy wróg u bram!
Ja trwonić czasu nie będę, bo potyczek nie lubię. Są przyjemniejsze sprawy na tym świecie;)
Na wszelki wypadek jednak, który to wypadek powstał na skutek splotów wydarzeń zarówno w sieci, jak i zasłyszanego tekstu na Placu Nowym,  muszę umieścić w widocznym miejscu taki oto zapis ehhhh;)





Zawartość bloga: prezentowane prace, zdjęcia, szkice projektów, charakter notek, teksty, są moim dziełem. Jeśli umieszczam zdjęcia, do których nie mam praw, zawsze wskazuję autora lub źródło, stronę pochodzenia.


Blog chroniony jest prawem autorskim.
Nie zgadam się na kopiowanie i wykorzystywanie zawartości bez mojej zgody.
(Ustawa z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych.



P.s. Cieszę się za każdym razem, kiedy ktoś pokazuje moje prace w sieci wskazując źródło pochodzenia. To znaczy, że się podobają. I o to mi chodzi. Cieszę się, że moja twórczość jest inspirująca. Ja też się przecież inspiruję. Zawsze jednak podaję źródło udowadniając, że nie jest to kopiowanie pomysłu (mylone często z inspiracją) na przedstawienie postaci, przedmiotu, tematu.
 Kiedyś, jeśli nawet powstały podobne prace na dwóch półkulach, bo na tych dwóch półkulach mieszkają osoby o podobnej wrażliwości,  to tak naprawdę nie wiedziały o swoim istnieniu. Dziś jest trudniej. Internet pozwala podglądać innych przy pracy.
Szukam swoich ścieżek, mieszam techniki tak, jak mi serce podpowiada nie pytając nikogo o wskazówki. Jestem twórcą! Do każdego efektu doszłam sama!

Życzę wszystkim miłego wtorku;)









czwartek, 7 czerwca 2012


Opowieść o poszerzaniu horyzontu!

Było sielsko, były psy wałęsające się po polach, domki z dymiącymi kominami, cztery maluśkie drzewa, trzy maluśkie drzewa... jedno maluśkie drzewo, fabryka... Czas na poszerzenie horyzontów.

Mamy miasto i jego bruk wydrobiony.





Wymiary: 15x15
Oprawa: 20x20

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Opowieść o zwierzątku, które w poniedziałkowy poranek stłukło filiżankę i teraz kiedy głodne i burczy w brzuszku, podejmuje trudną decyzję drogą selekcji!

nie za mała,
nie za duża,
nie za pękata,
nie za smukła,
z nie za młym uszkiem i
z nie za dużym,
nie za wysoka,
nie za niska,
czarna, biała, groszki, serca, paski...

wypicie kawy we wtorkowy poranek, może się nie odbyć!!!


piątek, 1 czerwca 2012

Opowieść o polu

No i kolejne pole.
Namiotowe.
Naszło mnie.
Hel.
Chałupy.
Pierwszy kemping z dzieckiem.
Dziecko żadnego bluzga do domu nie przywiozło. Duma.


Pole namiotowe by Kurka - wtedy prawie czterolatek.

Tak było. Pięknie. Pozdrawiam nostalgicznie;)