Galeria Pod Chmurką / Open Air Gallery

czwartek, 8 października 2015

Opowieść o lecie, którego już nie ma

Całe lato. Co dzień, co dwa. W starą koronę drzewa patrzyłam. Wiatr liśćmi poruszał, chciałam bardziej. Przez całe lato jesieni pragnęłam, bo jesienią dopiero te jabłka malinowe. One aż miąższ czerwieniły skórką. I miałam je w szkole, obok kanapki z serem. Ser ten od księdza, co go na lekcjach religii rozdawał. Z darów. I dla biednych i dla bogatych. Po równo dawał. W kostkę kroił. A ja nie chciałam go na ławce kłaść, bo tam korniki. I tak ten ser w dłoniach trzymałam. Przez całe Ojcze Nasz!

wtorek, 28 lipca 2015

Opowieść o tym, czego nie widać

Zdarza się i tak, że w Widzejowiszach gwiazd nie widać. Lampy na co drugim słupie też nie buczą. Wyłączone. Znów jesień. Pies czasem zaszczeka. Głupi pies, bo i na kogo?
Siedzimy wtedy, każdy w swim domu. Po co snuć się po świecie, kiedy nic zobaczyć nie można. Świece na stołach porozpalone. Wosk kapie bokiem. Ta wczorajsza lepsza była. Równo się wypaliła. Widać, że i w świecach sprawiedliwość lepsza i gorsza. Trzeba jak kostki cukru chować te lepsze. Może gość jaki przyjdzie. Wyciągnie się i cukier i świecę prostą. I gość pomyśli, że u nas jakoś tak lepiej. Zwyczajny gość. Sąsiad z wódką.

My dziewczynki przyrzekamy sobie potem, że nigdy, przenigdy nie wyjdziemy za mąż. A jak już wyjdziemy, to nie za takiego, co z wódką po wsi chodzi.

Dobranoc

czwartek, 19 marca 2015

Opowieść o całym świecie

Jesteś. To dobrze. Tak powiedział.
Szpera w skrzyni z narzędziami. Słońce wpada przez otwór w drzwiach. Teraz go widzę. Przyklęknął na jedno kolano. Tak jak w kościele. On w kościele nigdy na dwa.
Jest. Małe ciemne szkiełko spawalnicze. Przetarł grubym palcem. Za paznokciem brud całego poranka. Zdążył już naprawić rower, którym pojadę.
Najpierw jednak spojrzę w słońce. Na zmianę z nim. I zastanawiam sie czy wodniste oczy po raz ostatni zobaczą zaćmienie słońca...

Jutro! Już jutro zaćmienie. Pokażę je synowi.
U mnie wszytsko dobrze! Postaram się częściej. Tę ilustrację zrobiłam w lutym zeszłego roku. Takie mam zaległości...



środa, 19 listopada 2014

Opowieść o gniewie!

Wstał rankiem. Ubrał się, jak to przed wojną bywało, elegancko. Spojrzał w niebo. Nie zabrał parasola.
Kiedy wszedł do urzędu, urzędniczkom dech zaparło. Taki wypachniony, taki wykrochmalony. Poprosił o jednąkartkę pocztową i jeden znaczek. Zza pazuchy wyjął pióro, którym szybko wykaligrafował stek wyzwisk i oszczerstw. Do kobiety.
Nie ładna i nie brzydka. Taka w sam raz. Taka, za którą mężczyźni szaleją. Przebiera i wybiera... między tym od papierosów, od codziennej prasy, żyletek na brodę...

Żółty kiosk dostał list...
i teraz od czarnych ptaszysk opędzić się nie może!

sobota, 20 września 2014

Opowieść o tym, że ty dobrze wiesz...

Wyciągnęła rękę
i patrzyła na
jaskółkę.

Widziała, jak
spomiędzy palców
wyrastają jej
pióra

Zamknęła oczy,
odeszła
na palcach
jak wróżka.

Ty dobrze wiesz,
że ona nigdy TAM
nie była.

Ilustracja inspirowana niezwykłymi zdjęciami Magdaleny Berny

Resztę dopowiedziały słowa znalezione w starych gazetach i książkach.

niedziela, 22 czerwca 2014

Opowieść o głupich myślach...

Mała dziewczynka ogląda zdjęcia swojej mamy. Z odległej młodości. Z czasów Troi. Najbardziej lubi te, na których siedzi obok nieznanego mężczyzny. Opalony. Oficjalna biała koszula złamana nieoficjalnie modnymi okularami. Na słońce.
Nie może spojrzeć mu w oczy i poprosić, żeby to on był jej tatą.
I nie wie gdzie mieszka. Może bardzo daleko. Tym lepiej. Byle dalej. I w myślach wysiada na maleńkiej stacji. Nad morzem. Tam muszą mieć takie okulary na słońce!



piątek, 20 czerwca 2014

Opowieść o tym, że zima mnie rozleniwiła...

a wiosną trzeba zakasać rękawy! I dobrze. Dysponując taką ilością czasu jak wszyscy, staram się ogarnąć sama ze sobą nie zaniedbując przy tym najbliższych. Dziś, po długiej przerwie w blogowaniu krótka relacja z ostatnich warsztatów. Na świeżo: piękne okoliczności przyrody, Serock nad Zalewem Zegrzyńskiem.
10 dużych płócien naciąganych nocą. Do dyspozycji całe piętro garażowe. Muzyka z głośnika, stukanie młotków i takera, walka z komarami.
Piękna pogoda, las i pierwsi odważni. Najpierw strach potem zdziwienie, że malowanie może być taaak przyjemne;)
Po południu deszcz. Myślałam, że nikt po obiedzie nie przyjdzie. Coca Cola nad głowami i powoli zapełniliśmy wszystkie płótna!
Powstały epokowe dzieła.
Magritte, Chagall, Picasso, van Gogh, Modigliani, Matisse...
Lubię efekt końcowy...


środa, 23 kwietnia 2014

Opowieść o byciu!

Jak większość kobiet muszę być. Tu, tam. Zrobić trzeba to i to. I jeszcze to, a potem to. I chociaż gotować nie lubię, to czasem chciałabym ugotować coś innego, ale dziecko mam, a nie kota. I znów mizeria. I jest czas, że bym noc całą w pracy przesiedziała, bo do domu mi się nie chce, a potem dumna jestem z siebie, że daje radę.
Lodówkę z CCCP odmroziłam.
Kredki w piórniku dziecka zatemperowałam.
Szafkę gdzie cukier trzymam przetarłam.
Szkło posegregowałam
na blade i zielone kolory.

Nakrętki odkręciłam.

Odkurzyłam.

Buty dziecka przetarłam. Potem swoje.

Nie jestem dziś swoim najlepszym przyjacielem. Nie dziś.

Poszłam na zjeżdżalnię. Dmuchaną. Upał był.

To nic, że upał. Dziecko chce watę cukrową.

Ma lepkie łapy. Skończyła się woda. Ta z torebki.

Skubać sweterek, czy włos?
Kawa biała czy duża?
Posadzić trawę. Tę zwykłą.

Kupić ziemię, do zwykłej trawy.

Umówić się.

Wypić drugą białą.

Raczej małą. Czasu na dużą brak.

100% normy. Nie zawsze.

Potem gonię.

Odrabiam lekcje.

Kanapki nie zjedzone!
Przyjmuję kwiaty.