Opowieść o wietrze
Wiatr szumiał w wielkim dębie, co koło zabudowań gospodarczych rósł. I choć zabudowania gospodarcze pojawiły się znacznie później niż dąb, to dąb ustąpić musiał. Zbyt mocno szumiał i szumem zagrażał okolicznym dachom.
Wróciłam ze szkoły i oniemiałam. Po dębie został ogromny pień i ciepło w zimowe dni, bo dąb ogień trzyma długo.
Zimowe dni na wsi. Węglowy piec wychłodzony przez noc. Kiedy byłam mała, często spałam z mamą. Rano, nie wysuwając nóg spod pierzyny ubierałam czerwone rajtuzy, których szczerze nie znosiłam. Po omacku usiłowałam nogą w odpowiednią "nogawkę" trafić, nogawka skręcona i pięta zupełnie nie tam, gdzie pięta. Mama mi te rajty odkręcała na nogach. Nie raz uszczypnęła w pośpiechu... bo szkoła, bo praca, bo pies musi jeść dostać. Bo kiedyś, to zmiękczających płynów do płukania nie było. Bo kiedyś, to się psom jedzenie gotowało.
Wymiary: 15x15
Oprawa: 20x20
Zastanawiam się co ma wieksza siłe... magiczne rysunki czy zaczarowane słowa w opowieściach zawarte. Oniemiałam .
OdpowiedzUsuńMożna mieć i jedno i drugie;)
Usuńznam dokładnie taką samą historię :) U mojej babci, cztery brzozy, każda ponad 60 lat. Dom pobudowano później. Pięknie szumiały, uwielbiałam budzić się i zasypiać przy tym szumie. Brzóz już nie ma od ponad roku, ściąć trzeba było ale jednak szkoda ;)
OdpowiedzUsuńDrzewa zawsze szkoda... ;) Pozdrowienia!
Usuń