Opowieść o Myszoszkicach.
Dostawszy wytyczne co do ilości, wyglądu i charakteru, stworzyłam cztery nowe osobowości. Najpierw kilka szkiców, potem kilka prób z formą, materiałem i oto powstały cztery niczego sobie MYSZY.
Uszyte od A do Z ręcznie, z niezwykłą dbałością o detale, odziane w wydziergane sweterki (dzięki ci babciu, że nauczyłaś mnie dziergać na drutach kiedy miałam 5 lat), ruszyły w świat wielki i szeroki.
Dziś zatem szkicowo... a ze szkicami zwykle jest tak, że znacznie odbiegają od realizacji;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz