Opowieść o tym co by było, gdybym inny dom miała
Gdybym inny dom miała, jadałabym z innych talerzy. Nie tych beżowych z pomarańczową obwódką.
Może lubiłabym beż.
Gdybym inny dom miała, nie uderzyłabym kolegi metalowymi grabiami w głowę, nie pamiętałabym tamtego sobotniego poranka, kiedy niebo było wyjątkowo czyste, a samlociki lśniące. Mamy bluzka w serek wycięta, w kolorze nieba przed burzą przytulała mnie, choć tak straszliwie narozrabiałam.
Może gdybym tylu łez nie wylała. Z podkurczonymi pod brodę kolanami. Gdybym tak pięścią nie wygrażała na swój dziecięcy los. Słowem nie zarzekała, że tak nie może być przecież wiecznie, to czy dziś wracając myślą, usiłowałabym wyprasować pióra gołębia, co zamieszkuje moje serce?
Wrosłam w to wspominanie wyprasowane, co zdaje się tylko snem z podkurczonymi nogami. Bo jak o sobie myślę sprzed lat, to jakbym sama siebie nie poznawała w tym byciu. Bo gdybym się pogodziła z tamtym byciem, to dziś mogłabym być byle kim.
Nic przecież nie stoi na przeszkodzie w byciu byle kim.
Ilustracja 12x12
Oprawa: 20x20
Cena: 100
Myślałam, że się pomyliłam. Post poprzedzający i następny- skomentowany szeroko, z entuzjazmem... a rozważania o tym, co by było, gdybym inny dom miała, ciche, w samotności,po drugiej stronie monitora... Może niektórzy by woleli... inny.
OdpowiedzUsuńz zamyśleniem pozdrawiam!
Bo ja serce mam i nie tylko króliczki wesołe w nim siedzą. Taki ze mnie człowiek, że mnie naszło.
OdpowiedzUsuńMoże być cicho;) Ciiii!
ciiii!
Usuń<3