Opowieść o lecie, którego już nie ma
Całe lato. Co dzień, co dwa. W starą koronę drzewa patrzyłam. Wiatr liśćmi poruszał, chciałam bardziej. Przez całe lato jesieni pragnęłam, bo jesienią dopiero te jabłka malinowe. One aż miąższ czerwieniły skórką. I miałam je w szkole, obok kanapki z serem. Ser ten od księdza, co go na lekcjach religii rozdawał. Z darów. I dla biednych i dla bogatych. Po równo dawał. W kostkę kroił. A ja nie chciałam go na ławce kłaść, bo tam korniki. I tak ten ser w dłoniach trzymałam. Przez całe Ojcze Nasz!
to i dla mnie powrót do przeszłości... ser i te sznureczki i jabłeczka :)
OdpowiedzUsuńPiękny dom-dąb!
Dziękuję po stokroć;)
UsuńLove your work!!
OdpowiedzUsuńThank you Lola;)
Usuńpoproszę o kolejną pracę, która mnie znowu natchnie..
OdpowiedzUsuń