Opowieść o chwili dla siebie!
Nie chcąc szargać nazwiska w obcej dzielnicy, w miejsce karteczki domofonowej, zakleiłam taśmą w kropki. Panowie od porządków lubią kropki. Domofon budzi mnie z letargu. Letarg to wspaniały... sama w domu, kawa z bałwankiem i porcja zaległości.
W związku z tym, że jestem sama mogę się przyznać... W sumie... to mogłabym się dać zaaresztować za jeden
gram czegoś! Najchętniej na plaży!
I pojechałam. Chciałam żeby:
a) wiało
b) prało żabami
c) przewietrzyło mi mózg.
Było cudnie. Dwa dni.
a) kawa na wynos
b) molo
c)przyjaciółka
d)pełne słońce
I wystarczy tylko coś zaplanować...
i może się uda, kiedy następne lato minie...
Tym czasem błagam sama siebie... nie trać czasu!
No dobrze... czasem trwonię... na głupoty. Ale tylko takie, które lubię!
W porze obiadu chciałabym zjeść obiad. Najczęściej wtedy nie czuję głodu. Na szczęście jest ktoś, kto mnie za to karci!
Kiedy potrzebne mi leżenie najczęściej nie ma na to szans.
Staram się żyć nie krytykując. Ale to takie trudne!
Daję się ponieść fantazji.
Dużej fantazji.
Jeszcze większej fantazji, żeby zrozumieć różnice płci. Jak dobrze, że są!
Moja prababcia mawiała mi: masz zimne nogi? To jesteś trzy dni przed śmiercią!
Babine słowa... bezcenne!
Tak jak życzenia płynące z serca!
Szczególnie bożonarodzeniowe.
To tyle kolażowych zaległości!
Szczęśliwego popołudnia!
Rozmarzyłabym się, tylko nurtuje mnie jedno pytanie: z czego jest bałwanek w kawie?
OdpowiedzUsuńUkochy z pończochy!
ale nas dzisiaj rozpieszczasz - tyyyyle obrazków :) cudnie!
OdpowiedzUsuńA balwanek tez mnie zastanawia... moze pianka biala na kawie?
mahadewi
Rozkosz! Tyle nowości, jedna lepsza od drugiej!
OdpowiedzUsuńA bałwanek na kawie to bita śmietana?
Ha! Bałwanek powstaje z odtłuszczonego mleka (żeby mi kolejna oponka nie urosła) wzburzonego spieniaczem z Ikea, takim na dwie bateryjki. To jest miłość!
OdpowiedzUsuńA kolażyki wrzucam na FB, dość spontanicznie. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdy używa, więc uzupełniłam dla miłośników bloga tego;)
Uścisk!
ahhhh! Polski bus łaskawie rozwiał w swym systemie nową pulę biletów za złotówkę i ciut więcej. Za ciut więcej w maju, na chwilkę dosłownie, pojedziemy wygrzebywać drzazgi z mola, trzeszczeć piaskiem w zębach, jodować się nieprzyzwoicie.
OdpowiedzUsuńPomyślimy wtedy o Tobie, Reniu, ciepło!!!
Już zazdroszczę. Może i dla mnie jeszcze starczy tej puli... bo maj nad morzem, kilka chwil w maju na molo to marzenie me. Urodzinowo, bo z maja jestem, i oświadczyny w maju przeżyłam nad morzem i ślub w maju był... byle do maja! No dobrze... szans chyba nie ma więc westchnij kawę chłepcząc;)
Usuńaaa! u nas marzec!!! ślub, książka o podróżach, panieńskie nazwisko, tyleee tego marca! Sprawdziłam, całkiem sporo dobrych cen na majowy Gdańsk wciąż a stamtąd tylko chwilka do sopockiego mola! jakby co, pomogę z rezerwacją : )
OdpowiedzUsuńDo marca skok mały i w marcu już jesteś;)
UsuńKocham te Twoje kolaże!!! Dasz się w końcu namówić na zhandlowanie choćby jednego :) ?
OdpowiedzUsuńKtórego? Powiedz? Wyjątek uczynię, bo nie handluję nimi, bo bym kiedyś sobie sama wystawę zrobiła i to w jakimś innym miejscu niż moja kanciapa;) Do ludzi bym sobie wyszła i sprosiła na tanie wino;)
UsuńKlimatycznie tutaj! Pozdrawiam, Monika
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam;)
UsuńCudowne, podziwiam bez końca...
OdpowiedzUsuńPodziękowania wielkie za każdy rzut oka w moją stronę;)
UsuńMam zimne nogi każdego dnia ... śmierć idzie po mnie cały czas ;D A tak w ogóle masz świetny styl i kreskę, wyczucie koloru i kompozycji. Bardzo podobają mi się Twoje prace!
OdpowiedzUsuń