W
WidzeJowiszach jest najwięcej nieba. Nie przysłaniają go kominy fabryk i
wysokie bloki. Jak chcemy dokładnie obejrzeć to nasze niebo, biegniemy „w doły”
i wdrapujemy się na hałdę. Wiatr tarmosi nam włosy, a Jowisze są na
wyciągnięcie ręki. Szczególnie latem. Leżymy na plecach i dotykamy Jowiszy
żując źdźbła. Nazywamy gwiazdy Jowiszami, bo tak się u nas w WidzeJowiszach
utarło. Tak mówią wszyscy starzy. Taki już mamy zwyczaj, że jak się dziecko
nowe urodzi, to mu rodzice chcą nieba uchylić i często mu to nasze niebo
pokazują.
Asfalt urywa się po drodze do WidzeJowiszy. Potem zaczyna się wyboista
droga i ta droga biegnie przez całe WidzeJowisze. Po deszczu mamy jeszcze
więcej nieba niż mieliśmy. Całe odbija się w kałużach. Teraz to już naprawdę
Jowisze są na wyciągnięcie ręki. Grzebiemy więc w kałużach, nabijamy Jowisze
na patyki i usiłujemy je wyłapać do wiaderek.
Żeby się do takiej ilości nieba przyzwyczaić,
trzeba żyć w WidzeJowiszach od samego początku...
Dobrego czasu w Nowym Roku i gwiazd na wyciągnięcie reki!!!
Wspaniałego 2014 i jak najwięcej tak cudownych opowieści i niesamowitych ilustracji życzę :)
OdpowiedzUsuńDlaczego ja mam 1000 km do twojej galerii??!! :(
OdpowiedzUsuńA co do komentarzy o ksiazce 2 posty temu, to sie goraco przylaczam: taka mala cudna ksiazeczka, na kazdej rozlozonej stronie jedna opowiesc i jedna ilustracja.. ahhhh!!! Pychota dla oczu i duszy :)
Twórczego i dobrego nowego roku 2014,
mahadewi
taaaaaaaak : )
UsuńEhhh, Reniu! Tak prosto i pięknie! Gwiazd z WidzeJowiszowego Nieba i małych, codziennych cudów : ) Pięknie, że jesteś <3!
OdpowiedzUsuńDobrzy dla mnie jesteście wszyscy... Dziękuję za słowo, które uskrzydla! Obiecałam sobie, że będę więcej robić niż gadać... więc nic nie mówię;)
OdpowiedzUsuńUściski!