Opowieść o tym, że święty Józef postu nie przyjmuje!
W tradycji katolickiej dzień imienin Józefa jest dniem, w którym rygor Wielkiego Postu nie musi być przestrzegany. W domu mojego dziadka z przywileju tego skwapliwie korzystano. Józef lubił wypić kielicha i zagrać na skrzypkach zasłyszane melodie. Grał ze słuchu nut nie znając, wódkę imieninową pił zawsze w towarzystwie... i uratował mi oko...
Wspominam dziś... z nieskrywaną łzą... w oku!
Przedświąteczny czas na wsi... zamiatanie całego podwórka z kup kur, pijanych od wiosennego szczęścia. Miotła. Nowa. Kupiona od lokalnego domokrążcy od mioteł.
Miotły sznurkami sizalowymi przywiązane do ramy.
Zamiatam i ja. Mam sześć lat. Nowa miotła wzbija tumany kurzu i kurzych piór. Zapach słońca. Kogut nie jest zadowolony. Skacze na kark i dziobem do oka zagląda. Dziadek wyrywa z rąk miotłę. Przegania koguta, który lata nie doczekał.
Kogucie napady przydarzyły mi się trzy razy w życiu. Pozostały mi po nich dwie blizny, które z wiekiem znikają, gubią w przybywających zmarszczkach i bruzdach. Ta ilustracja to szkic, do tematu. Opcję finalną już mam. Pokażę ją wiecie kiedy... no właśnie... nie wiadomo;)
Uwielbiam czytać Pani opowieści, które w zestawieniu z rysunkami dają niezwykły klimat. Czytanie ich sprawia, że kąciki ust unoszą sie ku górze ale i niestety wprawiają czytającego w zakłopotanie i nieskrywaną zazdrość. Gratuluję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPewnie ze zajrzałam z rewizytą. Dobrze jest wiedzieć, że po moim blogu plączą się tak kreatywne osóbki! I ja gratuluję! Przede wszystkim trzeba robić swoje, słuchać siebie i otoczenia a reszta sama przyjdzie.
UsuńTym że akcentem kończę i życzę dobrej nocy;) Oczywiście zapraszam po więcej uśmiechów;)
:)fajnie to słyszec, początki bywają trudne ale na szczęscie są takie blogi jak LOOKarna i zawsze można zasięgnąć po garść inspiracji pełnej dobrego humoru.
UsuńNapewno będę zagladać często po więcej uśmiechów :)
Pozdrawiam i zapraszam czasem do mnie