Opowieść o uwalnianiu
Zauważyłam, że blog i FB żyją własnym życiem. Przybliżam zatem czytelnikom bloga proces uwalniania rysunków, które wycięte z pierwszych szkiców - zamysłów, zamieszkały w specjalnej teczce. Postanowiłam je uwolnić. Zostawiam, przyklejam, opieram o kazimierski odrapany mur. Lookarna - Chmurka ucieszy się, jeśli ktoś zwolni kroku, uśmiechnie się, zrobi zdjęcie.
Baba - Lala, Babylala - pierwsza... przyklejona na Cafe 7, co to dziś już nie istnieje...
Niebieski kot, zostawiony na Mostowej!
Kawa po turecku na Miodowej!
Kot, dachowiec taki zwykły. Pokraczny. Zostawiony na dachu. Miodowa!
Kolejna Baba - Lala. Najbardziej znane podwórko na krakowskim Kazimierzu. Długo wisiała. Sprawdzałam;)
To samo podwórko. Staruszka na mnie nakrzyczała. Wyzwała od najgorszych, bo pod oknami się plączę. Złodziejką nie będąc pstryknęłam fotę, porzuciłam i uciekłam na Józefa;)
Padało. To był najlepszy moment, żeby uwolnić łódkę!
Pasiastej świni bałam się uwolnić na Kazimierzu. Pozostał Rynek i jego filigranowe kolaski;)
Złoty chłopiec w promieniach zachodzącego słońca. Widok na Szeroką to dobry widok!
Ostatnia sobota. Dobry dzień. Mokry dzień. Zimowy dzień. Poranne światło jak popołudniowe.
Kochani! Dobrej nocy!
:))
OdpowiedzUsuń:) ;) uśmiech podwójny odsyłam!
Usuńjestem za! przyjemne [dla oka] pozytywne psoty :)
OdpowiedzUsuńChciałaby ja... żeby tak było;)
Usuńczy można to nazwać ludowym graffiti?
OdpowiedzUsuńHe he... wycinanka raczej;)
Usuńcudna inicjatywa,kiedy znów pojadę na Kazimierz będę wypatrywać :p
OdpowiedzUsuńWypatruj! Najlepiej pisz! Pisz że się wybierasz. Pójdziemy na kawę!;)
UsuńAle masz pomysły !!! W najfajniejszy sposób udało Ci się uwolnić łódkę !
OdpowiedzUsuńTo odlot w czasie - niesamowity !!! Na Kazimierzu udało mi się tylko zapłacić mandat za parkowanie, ale nie było tam wtedy takich rysunków...
Łódka... odpłynęła pewnie... ulotne to... ale po co mają się w teczce marnować;) Mam nadzieję, że następnym razem zaparkujesz obok uwolnionego rysunku!;)
UsuńNo niesamowita jesteś! Czarodziejka! Uwalniaj ile się da:) Bo świat dzięki temu pięknieje. I moja ściana też :)
OdpowiedzUsuńKochana! Ten post z myślą o Tobie;) Dziękuję za sobotnie odwiedziny! Czerwień jest fajna;) Ściskam i kawa nam w powietrzu wisi!
UsuńGenialne ! Uwolnienie łódki fantastyczne, a dachowca pokochałam :) I chętnie bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńUlotne... ale jak mnie cieszy;)
Usuńi Kazimierz zyskał sporo :) pięknie...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ktoś zwolnił kroku;)
UsuńCudna opowieść:) Mam nadzieję, że będzie mi dane podziwianie Twych dzieł na żywo.
OdpowiedzUsuńJa też... Będą następne... przyjedź mamo Olgi;)
UsuńRozpływam się :]
OdpowiedzUsuńDziękuję! Moja smętne foto jest nikczemne wobec Twojego kunsztu! Lubię uwalniać;)
OdpowiedzUsuńWow! Fantastic!!
OdpowiedzUsuń