Opwowieść o słońcu w twarz, żetonach i niebieskim ogórku.
Klasa pierwsza. Podłódzka podstawówka wysyła dzieci na wycieczkę do stolicy.
Wieli parking. Nasz niebieski " ogórek" wśród pomarańczowych, kanciastych autokarów.
Lody na Starówce. Najpierw kolejka do małej budki po zielone żetony. Potem kolejka z żetonami w łapie po upragnione lody. Tyle czekania, a te kręcone, co je w niedzielę za pieniądze przeznaczone na tacę kupowałam, lepsze! Pałac Kultury. Strach przed wejściem do windy.
Pamiątkowe zdjęcie pod pomnikiem Nike.
Na zdjęciu mam wykrzywioną twarz, a na twarzy słoneczny blik.
Potem trzecia klasa liceum. Zachęta.
Potem trzecia klasa liceum. Zachęta.
Potem już tylko Okęcie przy okazji wylotów.
A jutro...
Jutro Żoliborz. Fort Sokolnickiego.
Pchli Targ raz jeszcze!
Serdecznie zapraszam;)
Oczywiście jest wydarzenie i jest okazja :) Życze powodzenia.
OdpowiedzUsuńświetna ta Syrena, taka współczesna i tak po polsku... przaśna
OdpowiedzUsuńczy syrena biegla w maratonie, ze te plasterki na wiadomym miejscu?
OdpowiedzUsuńMama nadzieję, że się w tej wodzie do kostek nie utopi... ale zaraz zaraz... przecież syrenki nie mają kostek :P
OdpowiedzUsuńMoje Drogie!
OdpowiedzUsuńW naszej stolicy było wspaniale. Z wieloma cudownymi osobami zamieniła ja słowo, miała ja cudne sąsiedztwo... czegóż więcej mi trzeba? Aaaa i przejechała się metrem z punktu A do punktu B;)